Już w poniedziałek setki osób zgromadziły się przed Liceum im. im. Ferenca Koelcseya w Budapeszcie, aby zaprotestować przeciwko zwolnieniu kilku nauczycieli, którzy stracili swoje posady w wyniku udziału w akcjach obywatelskiego nieposłuszeństwa.

Reklama

Główne demonstracje w stolicy, w których udział zapowiedzieli nauczyciele z ponad 200 szkół z całego kraju, odbyły się w środę. Rano tego dnia tysiące uczniów, rodziców i nauczycieli utworzyło kilkukilometrowy żywy łańcuch na znak poparcia dla postulatów środowisk nauczycielskich.

Po południu tłum ludzi całkowicie zablokował most Małgorzaty na Dunaju. Wskutek zgromadzenia się na moście tysięcy osób i spowolnienia transmisji danych sieci komórkowych niektóre media węgierskie miały problemy z relacjonowaniem protestów na żywo. Po godz. 18 ludzie zaczęli wypełniać plac Kossutha, przy którym znajduje się budynek węgierskiego parlamentu. Przemówienia i koncerty na placu trwały do późnej nocy.

"Tego, co dzieje się na placu Kossutha, nie można porównywać z ostatnimi demonstracjami opozycji. Tłumy, scena i atmosfera przypominają Sziget Festival” – napisał w relacji na żywo opozycyjny dziennik „Nepszava”, odnosząc się do jednego z największych festiwali muzycznych w Europie.

Bezprawnie zwolnieni nauczyciele

Rzecznik opozycyjnej Koalicji Demokratycznej Balazs Barkoczi wezwał w środę rząd do rozpoczęcia rozmów ze związkami. Powiedział również, że "bezprawnie zwolnieni” nauczyciele muszą odzyskać swoje stanowiska, a protesty są „ważną lekcją dla reżimu (premiera Viktora) Orbana, że wolni ludzie nie mogą być zastraszeni ani uciszeni”.

Węgierscy nauczyciele od dawna domagają się podwyżek i mniejszego obciążenia pracą. W styczniu 2021 roku dwa duże związki zawodowe - PDSZ i Związek Zawodowy Pedagogów (PSZ) - ogłosiły dwugodzinny strajk ostrzegawczy, wysuwając te same postulaty. Zagrozili wówczas, że w przypadku niespełnienia ich żądań w połowie marca dojdzie do bezterminowego przerwania przez nich pracy.

W lutym rząd wydał jednak dekret o organizacji opieki nad dziećmi w związku z pandemią, który w praktyce uniemożliwiał zorganizowanie strajku. Wobec tego nauczyciele zaczęli uciekać się do obywatelskiego nieposłuszeństwa. Środowe protesty odbyły się również pod hasłami prawa do strajku.

Reklama

Rząd Orbana wcześniej zapowiedział podwyżki dla nauczycieli o 10 proc. w 2022 roku, a także w dwóch kolejnych latach, związkowcy uważają je jednak za niewystraczające.

Według danych organizatorów w proteście na placu Kossutha mogło wziąć udział nawet 30 tys. osób. Protesty mają odbyć się również 14 października, a PSZ zapowiedział też demonstracje w Budapeszcie pod koniec listopada.

Z Budapesztu Marcin Furdyna