Jak pisze 'Wprost" były prezydent i premier Rosji a obecnie wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa stwierdził, że władze w Kijowie "gorzko płaczą nad decyzją Memorandum Budapesztańskiego z 1994 roku o wycofaniu arsenału jądrowego znajdującego się na ich terytorium i odziedziczonego po ZSRR".
A także (ukraińscy przywódcy – red.) mówili, że z diabelską przyjemnością wykorzystaliby go przeciwko nam i własnym obywatelom – napisał. - Co zostało jednoznacznie zasugerowane, gdy zagrozili wznowieniem programu nuklearnego, i co w dużej mierze było powodem rozpoczęcia specjalnej operacji wojskowej – oświadczył Miedwiediew we wpisie na platformie VKontakte.
Jeden z najbliższych współpracowników Władimira Putina i jeden z czołowych kremlowskich propagandzistów stwierdził następnie, że wszyscy przywódcy Ukrainy od Leonida Krawczuka do Wołodymyra Zełenskiego, mówili o porzuceniu przez Ukrainę arsenału jądrowego jako o środku wymuszonym. Miedwiediew wskazał też, że decyzja o wycofaniu arsenału jądrowego z Ukrainy została podjęta pod „silną presją ze strony Waszyngtonu”.