Ukraińska armia już udowodniła, że jest w stanie zadać znaczące straty Flocie Czarnomorskiej. Stało się to wiosną ubiegłego roku, gdy zatopiliśmy krążownik rakietowy "Moskwa". Była to największa klęska rosyjskiej floty od czasów bitwy morskiej pod Cuszimą w 1905 roku, podczas wojny carskiej Rosji z Japonią - przypomniał Reznikow.

Reklama

Powtórka z zatopienia "Moskwy"?

Czekamy na właściwy moment, żeby to powtórzyć - powiadomił przedstawiciel ukraińskiego rządu.

"Moskwa" była flagowym okrętem Floty Czarnomorskiej i jednym z najważniejszych rosyjskich okrętów wojennych. Jak poinformowało 14 kwietnia ministerstwo obrony Rosji, jednostka zatonęła podczas holowania w warunkach sztormu. Wcześniej armia ukraińska podała, że okręt został trafiony dwiema rakietami manewrującymi Neptun. Wersję tę potwierdziły Stany Zjednoczone.

Według strony rosyjskiej na krążowniku zginął zaledwie jeden członek załogi, a 27 uznano za zaginionych. Faktyczna liczba poległych była prawdopodobnie znacznie wyższa. W ocenie niezależnych obserwatorów, a także m.in. resortu obrony Litwy śmierć mogło ponieść nawet ponad 400 żołnierzy agresora.