Według śledczych jesienią 2022 roku Miertwiszczow miał przeprowadzić inspekcję w jednym z moskiewskich komisariatów wojskowych, czyli komend uzupełnień. Pułkownik przyznał w rozmowie telefonicznej z kierownictwem tej placówki, że "sprawy związane z rekrutacją żołnierzy poborowych mają się tam źle", a rezultat kontroli może "nie najlepiej wpłynąć nie tylko na wizerunek komendy, ale też na karierę jej szefa".

Reklama

Pralka o wartości 72 tys. rubli, czyli około 3,7 tys. zł miała być "zapłatą" za przyznanie przez Miertiwszczowa pozytywnej oceny wizytowanej instytucji. Kierownictwo komendy zgłosiło te żądania pułkownika organom ścigania. Oficera zatrzymano, gdy przybył w umówione miejsce, by odebrać pralkę - czytamy na portalu opozycyjnej telewizji.

Nie dwa lata, ale grzywna

Początkowo Miertiwszczowowi groziły dwa lata więzienia. Zmieniono mu jednak kwalifikację czynu zabronionego na "usiłowanie oszustwa", dzięki czemu wojskowego skazano tylko na karę grzywny w wysokości 400 tys. rubli (około 20,6 tys. zł) i zasądzono wobec niego tymczasowy zakaz sprawowania funkcji publicznych. Pułkownik miał też zgłosić się w charakterze ochotnika na wojnę na Ukrainie.

Podczas procesu Miertwiszczow przyznał, że "po remoncie mieszkania pilnie potrzebował nowej pralki do łazienki" - przekazały niezależne media.

Od lutego 2022 roku, czyli początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę, pojawiają się liczne doniesienia o szabrownictwie, którego dopuszczają się żołnierze agresora na okupowanych terenach sąsiedniego kraju. Kradzieże sprzętu AGD, głównie pralek, stały się przedmiotem wielu żartów rozpowszechnianych w internecie, a także w ukraińskich i zachodnich mediach.