Jak twierdzi Bob Travisono, organizator targów i menedżer lokalu „Foxy Lady” w Providence, branża striptizerska nie odczuwa kryzysu tak dotkliwie jak inne sektory gospodarki czy nawet przemysłu rozrywkowego. „Nie jest z nami tak źle jak z restauracjami. W trudnych czasach, takich jak teraz, ludzie wydają się bardziej skłonni, by topić swoje smutki w alkoholu” - mówił.

Reklama

Rhode Island to jeden z najbardziej poszkodowanych przez kryzys regionów USA. Bezrobocie w tym stanie wynosi już 10,3 proc. i wciąż rośnie. Dlatego właściciele „Foxy Lady” mają nadzieję, że trudna sytuacja ekonomiczna zmusi setki młodych kobiet i mężczyzn, którzy w czasach prosperity ani przez sekundę nie pomyśleliby o podjęciu pracy w stripclubie, do wybrania się na sobotie "targi pracy".

Do lokalu w stolicy stanu szukają conajmniej 30 osób - od tancerek przez kelnerki po barmanów, ochroniarzy i didżejów. Na brak wykwalifikowanej obsługi narzekają też kolejne kluby z Rhode Island i pobliskiego Massachussets. „Potrzebuję więcej menedżerów, potrzebuję więcej kompetentnej załogi i potrzebuję więcej atrakcyjnych kelnerek oprócz tych, które mam teraz” - mówił współwłaściciel lokalu Tom Tsoumas.