"Tak, to ja jestem na zdjęciu" - przyznał Topolanek. "Ale zostało przerobione, nie jest autentyczne" - wykręcał się były premier. Oświadczył też, że w pokazujących jego "prywatne wakacje" fotografiach nie ma "nic złego lub kompromitującego" i oskarżył socjalistów o inspirację do publikacji kontrowersyjnego materiału tuż przed wyborami europejskimi.

Reklama

>>>Berlusconi wściekły po publikacji zdjęć z willi

Byłego premiera rozpoznały też na fotografiach czeskie media. Według nich Topolanek ma na ręku białą gumową bransoletkę - podarunek od George'a Busha, oznaczający poparcie dla kubańskiego ruchu przeciw Fidelowi Castro. Ale w Czechach kompromitacja byłego premiera nie wywołała wielkiego oburzenia.

>>>Tajne zdjęcia premiera z modelkami topless

Mieszkańcy Pragi naśmiewali się tylko z Topolanka na forach internetowych, a czeski analityk polityczny Jiri Pehe twierdzi, że "zdjęcia nie będą miały wpływu na popularność [Topolanka]". Według niego w czeskiej polityce jest tylu dziwaków, że roznegliżowany premier w towarzystwie dziewcząt topless nie robi wielkiego wrażenia.

Reklama

>>>Córki bronią Berlusconiego przed łatką pedofila

Autorem pochodzących z lat 2007 i 2008 zdjęć jest mieszkający na Sardynii Antonello Zappadu, który próbował niedawno sprzedać je włoskiej prasie. Prawnicy Berlusconiego robią wszystko, by zablokować rozpowszechnianie kompromitującego włoskiego premiera materiału.

Reklama

>>>Berlusconi musi ratować swój wizerunek

"Tam nie było żadnych nieletnich, chyba że chcielibyście wliczyć dzieci Topolanka" - mówił prawnik Berlusconiego Niccolo Ghedini. Adwokatom premiera udało się, pod pozorem prawa do zachowania prywatności, udaremnić wyciek zdjeć do prasy, ale nie na długo. Po tym, jak hiszpańska gazeta El Pais nie przestraszyła się zakazu publikacji, w jej ślady poszła wojująca z włoskim premierem La Repubblica.