Ahmad Tamim, członek grupy "Pokolenie Islamu", wystąpił z przemówieniem pod wieżą telewizyjną na Alexanderplatz w stolicy Niemiec przed około 800 uczestnikami zgromadzenia. "Narzekał między innymi, że wolność słowa w odniesieniu do Palestyńczyków jest +poważnie ograniczona+. A tłum? Skandował: +Wolna, wolna Palestyna+. Hasło, które oznacza zniszczenie Izraela" - opisywał "Bild" wydarzenia z ubiegłego weekendu.
Po zakończeniu propalestyńskiej demonstracji "niektórzy nadal modlili się na miejscu". Modlitwa, na którą muzułmanie już dzień wcześniej "zaprosili" ludzi pod Bramę Brandenburską, odbyła się bez interwencji policji, ponieważ przebiegała "bez żadnych zakłóceń". Modlitwa ta jednak "miała być niczym innym, jak demonstracją siły przed symbolem niemieckiej stolicy" - zwrócił uwagę dziennik.
Osoby zgromadzone pod wieżą telewizyjną i Bramą Brandenburską "mają tylko jeden cel: publicznie zadeklarować pogardę dla Izraela. I pokazać: to my rządzimy na niemieckiej ulicy" - czytamy na łamach portalu internetowego "Bilda".
Mordercy z Hamasu są gloryfikowani, a izraelskie ofiary wyśmiewane
"Zaledwie kilka kilometrów dalej, na Sonnenallee w berlińskiej dzielnicy Neukoelln - bastion antyżydowskich protestów. Tam, od czasu ataku terrorystycznego na Izrael 7 października, mordercy z Hamasu są gloryfikowani, a izraelskie ofiary wyśmiewane. I tak dzień po dniu" - zauważyła gazeta.
Jak dodano, "nie tylko w Berlinie, lecz w całych Niemczech od czasu ataku Hamasu na Izrael na ulicach gromadzą się tysiące agresywnych ludzi, którzy świętują brutalny atak na izraelskich cywilów i skandują antysemickie hasła".
"Państwo prawa wydaje się bezsilne. Samochody i kosze na śmieci są podpalane przez uczestników zamieszek. A co najgorsze, policjanci na służbie są zastraszani i atakowani" - zaznaczył "Bild".
Nasze siły policyjne bezpośrednio doświadczają nienawiści do Izraela i judaizmu. Są ekranem projekcyjnym dla wielu radykalnych islamistów, dlatego przemoc jest skierowana przeciwko policjantom - powiedział w rozmowie z "Bildem" Rainer Wendt, szef Niemieckiego Związku Policji. Wendt wie, że w obecnie w kierunku policjantów lecą kamienie i materiały zapalające. Nie chce powtarzać okropnych obelg, których jego koledzy muszą wysłuchiwać na ulicach - podkreślono na łamach dziennika.
Sprawcy "kpią z naszego państwa prawa, wyszydzają je i gardzą nim. Uważają tolerancję i praworządność za słabość. (...). Nasi koledzy doświadczają zupełnie równoległego społeczeństwa w środku Niemiec - powiedział szef Niemieckiego Związku Policji.
Minister spraw wewnętrznych Nadrenii Północnej-Westfalii Herbert Reul stwierdził w rozmowie z "Bildem", że "nienawiść do Izraela i antysemityzm, który obserwujemy w dzisiejszych czasach, jest mocno zakorzeniony w umysłach ludzi". Żadna edukacja nie pomoże, żadne programy rządowe nie pomogą- ocenił.
Sekretarz generalny chadeckiej partii CDU Carsten Linnemann stwierdził, że "w Niemczech ludzie zbyt długo odwracali wzrok. Antysemickie wypowiedzi na szkolnych podwórkach nie były traktowane poważnie. Ale teraz sprawa staje się poważna. Teraz, miejmy nadzieję, wszyscy widzą, że mamy duży problem z politycznym islamem, którego istotnym składnikiem jest nienawiść do Żydów.
To, o czym myślano i mówiono mniej lub bardziej potajemnie, jest teraz głośno ogłaszane w miejscach publicznych. Zbyt długo wielu polityków odwracało wzrok - dodał.
W opinii Linnemanna "ci, którzy podżegają przeciwko Żydom i kwestionują prawo Izraela do istnienia, muszą zostać szybko i surowo ukarani". Powinno to się dokonać poprzez "deportację nienawidzących Izraela i powstrzymanie imigracji antysemitów" - podkreślił.
Z Berlina Berenika Lemańczyk