Za powstaniem gabinetu opowiedzieli się kierowani przez niego socjaliści (PSOE), blok radykalnie lewicowych ugrupowań Sumar oraz mniejsze partie regionalne, w tym separatyści z Kraju Basków i Katalonii.

Reklama

Za trzecim rządem Sancheza zagłosowało 179 deputowanych, a przeciwnych było 171 członków izby.

Gorąca debata

Reklama

Rozpoczętą w środę dwudniową debatę nad wotum zaufania dla gabinetu Sancheza zdominowała dyskusja nad amnestią, obiecaną katalońskim secesjonistom przez premiera. Zgodnie z deklaracjami lidera PSOE objęłaby ona m.in. separatystów, którzy w 2017 roku zorganizowali nielegalne referendum niepodległościowe w Katalonii.

Wprawdzie przedterminowe wybory parlamentarne z 23 lipca wygrała opozycyjna centroprawicowa Partia Ludowa (PP), ale jej lider Alberto Nunez Feijoo nie otrzymał we wrześniu wotum zaufania od Kongresu.

Premier porównany do Hitlera

Podczas trwającej od środy debaty w Kongresie czołowi politycy hiszpańskiej opozycji krytykowali Sancheza za koniunkturalne traktowanie przepisów hiszpańskiej konstytucji i zapisanej w niej zasady ochrony integralności terytorialnej Hiszpanii.

W środę lider konserwatywnej partii Vox Santiago Abascal porównał Sancheza do Adolfa Hitlera, który "za wszelką cenę chciał przejąć władzę". Działania przywódcy PSOE określił mianem próby "zamachu stanu".

Reklama

Plany Sancheza dotyczące amnestii dla katalońskich secesjonistów skrytykował też lider centroprawicowej Partii Ludowej (PP) Alberto Nunez Feijoo. Podczas debaty stwierdził on, że zapowiedź amnestii to "nic innego jak kupowanie głosów" w celu zatwierdzenia trzeciego rządu lidera socjalistów.

Dlaczego właśnie teraz chce pan ogłosić amnestię? - pytał retorycznie Feijoo, który - pomimo zwycięstwa swojej partii w wyborach z 23 lipca - nie zdołał we wrześniu otrzymać wotum zaufania w Kongresie Deputowanych.