Wygaszenie pożarów nie kończy jednak politycznej batalii jaka rozgorzała w Grecji na tle sposobu w jaki rząd Kostasa Karamanlisa poradził sobie z kataklizmem. "Jeżeli to, czego doświadczyliśmy w Attyce jest wszystkim, na co stać ten rząd, to oczywiście musimy go zmienić" - napisał liberalny dziennik "Etnos". Grecka opozycja chce wykorzystać nieudolnośc służb w gaszeniu pożaru do zdobycia przewagi nad rządzącymi konserwatystami w przyszłorocznych wyborach.
Jednak rząd Kostasa Karamanlisa krytykuje także prasa związana z jego ugrupowaniem. "Fatalne błędy i niedociągnięcia" - czytamy na pierwszej stronie konserwatywnego dziennika "I Katimerini". Karamanlisowi zarzuca się popełnienie podobnych błędów jak w czasie pożaru w 2007 roku, kiedy zginęło 65 osób, głównie na Peloponezie.
W ostatniej fali pożarów, która rozpoczęła się w piatek wieczorem w miejscowości Gramatiko, ok. 40 kilometrów na północny wschód od Aten. Przez trzy dni szybko posuwające się płomienie strawiły 30 tys. hekatarów lasów, pól uprawnych i gajów. Grecka policja wszczęła śledztwo, by wyjaśnić czy przyczyną pożarów, które omal nie strawiły Aten, nie było podpalenie.