Boris Nadieżdin - jak pisze "Daily Telegraph" - dowiedział się od rosyjskiej Centralnej Komisji Wyborczej, że 15 proc. podpisów, które złożył, by móc wystartować w wyborach uznano za fałszywe, bo miały np. pochodzić od zmarłych. To zaś oznacza, że przekroczył dozwoloną liczbę błędów i może być skreślony z listy kandydatów. Decyzja w tej sprawie zapadnie w środę.
Nadieżdin zapowiada, że - jeśli decyzja będzie negatywna - to odwoła się do rosyjskiego Sądu Najwyższego.
Nadieżdin wzywa do zakończenia wojny na Ukrainie
Nawet jeśli Nadieżdinowi pozwolą startować, to "Daily Telegraph" przypomina, że ze względu na kontrolę Rosji przez Putina, nie ma on szans na zwycięstwo. Mimo, że udało mu się przykuć uwagę ludzi tym, że jest przeciw wojnie i zapowiedział, że skończy "specjalną operację" na Ukrainie.