Rumuńscy badacze zbrodni komunistycznych z Instytutu Badania Zbrodni Komunizmu i Pamięci Emigracji Rumuńskiej (IICCMER) walczą o wznowienie śledztwa ws. eksterminacji dzieci ze schorzeniami psychicznymi i neurologicznymi w szpitalu w Sirecie w czasach dyktatury komunistycznej – informuje portal gazety Libertatea.
W 2023 r. prokuratorzy zamknęli postępowanie wszczęte w 2018 r., powołując się na brak wystarczających dowodów, wskazujących na to, że w latach 1980-1989 w Rumunii panował reżim, charakteryzujący się nieludzkim i poniżającym traktowaniem nieletnich w ośrodku szpitalnym w Sirecie.
Naukowcy mówią o "eksterminacji"
IICCMER zwrócił się 11 kwietnia 2024 r. do sędziów Sądu Apelacyjnego w Bukareszcie (CAB) o wznowienie postępowania dotyczącego leczenia zastosowanego wobec nieletnich przebywających w placówkach opiekuńczych w Neuropsychiatrycznym Szpitalu Dziecięcym Siret w czasach komunizmu.
Ośrodek ten w czasach komunizmu należał do szeregu placówek medycznych, w których porzucone dzieci cierpiące na schorzenia neuropsychiatryczne były doprowadzane do śmierci z powodu głodu i braku leczenia. Naukowcy mówią o "eksterminacji".
Liczba ofiar wyniosła ponad 1500
Jak pisze Libertatea, w Sirecie, znanym jako jeden z "sierocińców grozy", tylko w latach 1980-1989 zmarło 340 dzieci z chorobami psychicznymi i neurologicznymi, jednak od otwarcia w nim oddziału medycznego w 1965 r. do końca funkcjonowania liczba ofiar wyniosła ponad 1500.
Libertatea pisze, że 13 marca 2023 r. prokuratura generalna zamknęła sprawę "z urzędu", powołując się na "fundamentalne zasady procesu karnego". Później kwalifikację tę potwierdził naczelny prokurator Wydziału Kryminalnego i Kryminalistycznego Prokuratury przy Wysokim Trybunale Kasacyjnym i Sprawiedliwości. Wznowienia postępowania domagają się badacze IICCMER, a Sąd Apelacyjny ma ogłosić swoją decyzję we wtorek.
Historycy z rumuńskiego instytutu udokumentowali i skierowali do prokuratury również dokumentację, dotyczącą innych ośrodków, która dowodzi, że zjawisko masowego głodzenia i nieludzkiego traktowania chorych sierot nie było wyjątkiem. Chodzi o ośrodki w Plataresti (w latach 1978-1991 odnotowano tam 4436 zgonów), w Cighid (138 zgonów w latach 1987-1990), w Pastraveni (394 zgony w okresie 1966-1990). W placówce w Sighetu-Marmatiei w latach 1973-1991 zmarło 279 osób.
Efekt zakazu aborcji i antykoncepcji
W 1966 r. rumuński dyktator Nicolae Ceaucescu zatwierdził dekret nr 770, który zakazywał aborcji (z bardzo nielicznymi wyjątkami) i antykoncepcji i miał doprowadzić do wzrostu liczby urodzeń. Realizacji przepisów pilnowała milicja i służby, a przerywanie ciąży było karane więzieniem. W efekcie domy dziecka zapełniły się porzuconymi dziećmi, często z różnego rodzaju upośledzeniami.
"Sieroty i dzieci porzucone trafiały do sierocińców lub domów dziecka. Większość nieletnich z deficytami, którzy po 1966 roku trafili do domów szpitalnych, miała wrodzone anomalie strukturalne i funkcjonalne (wady serca, nieprawidłowe kończyny, problemy związane z rozwojem mózgu i rdzenia kręgowego, encefalopatie, zespół Downa itp.) oraz zaburzenia odżywiania (dystrofia, krzywica itp.)" – pisał w listopadzie 2023 r. portal Europa Libera Romana (Radio Wolna Europa).
"Leczenie psychiatryczne zamieniało je w warzywa"
Trafienie do państwowego hospicjum w przypadku większości dzieci było równoznaczne z wyrokiem śmierci – pisała Europa Libera, przytaczając opinię historyków IICCMER. "Leczenie psychiatryczne zamieniało je w warzywa. Inne miały uleczalne choroby, ale były zaniedbane i umierały. Im były mniejsze, tym mniejsze były szanse na przeżycie" – czytamy w publikacji.
W dokumentach zebranych przez historyków IICCMER, przedstawiających działalność ośrodków szpitalnych na przestrzeni 35 lat, od 1954 do 1989 r., nie ma ani jednego zapisu dotyczącego sekcji zwłok żadnego ze zmarłych dzieci. Rumuńscy historycy udokumentowali działalność czterech ośrodków szpitalnych, ustalając, że zmarło tam 2207 dzieci. Szacują oni, że ogólna liczba może być znacznie większa - 15 tys.
"Pomimo przekazania materiałów do prokuratury ze wskazaniem osób odpowiedzialnych, sprawy nie mają dalszego ciągu. Jedna z nich została już zamknięta, a inne czeka niepewny los" – pisała pół roku temu Europa Libera.