Rekordowe zamówienie świadczy zdaniem "Spiegla" o tym, że Bundeswehra przygotowuje się do długiej wojny w Ukrainie i trwałej konfrontacji z Rosją.

Reklama

Plany dotyczące 2,35 mln sztuk amunicji

"Planowany kontyngent to 2,35 mln sztuk amunicji, którą obie firmy mają wyprodukować do końca dekady. 155-milimetrową amunicję (której w niemieckim arsenale brakuje) będzie mogła zamawiać zarówno Bundeswehra, państwa NATO, jak i Ukraina. Umowa ramowa wyraźnie to przewiduje" – informuje "Der Spiegel" cytowany przez Deutsche Welle.

Pierwsza transza 200 tys. nabojów za ok. 1,31 mld euro ma być dostarczona do 2030 roku.

"Umowa ramowa jest już drugą wielką transakcją na amunicję w krótkim czasie. Kilka tygodni temu ministerstwo obrony Niemiec zawarło podobną umowę z koncernem Rheinmetall na kwotę do 8,5 mld euro, aby umożliwić producentowi broni uruchomienie nowej linii produkcyjnej w Dolnej Saksonii. Ministerstwo obrony zwiększyło również umowę ramową dla Rheinmetall do 2,35 mln pocisków na najbliższe lata" - czytamy.

Szczegóły transakcji ujawnione. Skąd wziąć pieniądze?

Reklama

"Der Spiegel" ujawnia szczegóły transakcji. Okazuje się, że konsorcjum Diehl Defense i Nammo Raufoss żąda za pierwszą transzę 200 tys. granatów za ok. 1,31 mld euro o 10-15 procent więcej niż za pierwsze zamówienie w zeszłym roku. Według dokumentów ma to być "podyktowane przygotowaniem produkcji i opłatami licencyjnymi".

Finansowanie tak dużego zamówienia nasuwa pytania. "Faktury za pierwsze dostawy amunicji w nadchodzących latach będą pokrywane z budżetu obronnego i wynoszącego 100 mld euro specjalnego funduszu dla Bundeswehry. Jednak najpóźniej od 2028 roku, gdy specjalny fundusz się wyczerpie, resort obrony będzie musiał pokrywać koszty zakupu z bieżącego budżetu" - czytamy w opracowaniu Deutsche Welle.

"Zarówno w koalicji rządowej, jak i opozycyjnej chadecji CDU/CSU nie ma wątpliwości co do sensu tak dużego zamówienia, jednak fakt, że Boris Pistorius przedstawia kolejny kontrakt na amunicję, którego finansowanie nie jest solidnie zabezpieczone, może być krytycznie oceniane" – komentuje "Der Spiegel".