W operacji wzięło udział ponad 20 myśliwców, w tym typu F-35 i F-15, oraz samoloty cysterny i maszyny rozpoznawcze - napisał portal Times of Israel. Dystans, który musiały przebyć myśliwce, by zbombardować cel - jemeński port Al-Hudajda, jest większy niż ten dzielący izraelskie bazy lotnicze od Teheranu.

Reklama

Rekordowo szybkie tempo przygotowania ataku

Generalne plany tego typu ataku były tworzone od miesięcy, ale ostatecznie operację przygotowano w rekordowo szybkim tempie - dodał dziennik "Israel Hajom". Izraelski nalot był bezpośrednią reakcją na piątkowy atak dronowy Huti na Izrael. Bezzałogowiec uderzył w budynek mieszkalny w Tel Awiwie, zginęła jedna osoba, 10 zostało rannych.

Sprzymierzeni z Iranem Huti od początku wojny w Strefie Gazy jesienią 2023 r. ostrzeliwują statki na Morzu Czerwonym, by wspierać walczący z Izraelem Hamas. Wysłali też ponad 220 pocisków na Izrael, ale dotychczas żaden z tych ostrzałów nie przyniósł ofiar.

Co było celem nalotu?

Nalot miał ograniczyć zdolności militarne i zasoby ekonomiczne Huti i był wymierzony w port w Al-Hudajdzie, który jest głównym punktem transferowym irańskiej broni dla tej grupy - poinformowała izraelska armia. W ataku zginęło sześć osób, a 90 zostało rannych - przekazały lokalne władze medyczne. W porcie wybuchł duży pożar, w nalocie ucierpiała też elektrownia i magazyny paliw.

Samodzielna operacja Izraela

Reklama

Wojsko izraelskie zaznaczyło, że samodzielnie przeprowadziło operację, chociaż poinformowało o niej USA. Lotnictwo amerykańskie i brytyjskie od początku roku uderzało w cele Huti w Jemenie w odwecie za ataki tej grupy na statki handlowe.

Huti zapowiedzieli, że odpowiedzą na atak, a izraelskie wojsko potwierdziło, że liczy się z możliwością dalszej wymiany ciosów z tym przeciwnikiem. Zarówno Huti, jak i Hamas oraz regularnie ostrzeliwujący północ Izraela libański Hezbollah są częścią kierowanej przez Iran i wymierzonej w Izrael osi.