Putin stara się być neutralny w konflikcie między Izraelem a Iranem

Rosja odbudowała wpływy na Bliskim Wschodzie po interwencji w Syrii w 2015 r. i wydawała się wówczas przeżywać swój moment w tym regionie. Jednak z perspektywy 2025 r. ten okres okazał się krótkotrwały i ku zaskoczeniu wielu Moskwa nie podjęła działań, by powstrzymać upadek prezydenta Syrii Baszara al-Asada w grudniu 2024 r. - ocenia "FP".

Reklama

Zdaniem magazynu prezydent Rosji Władimir Putin stara się obecnie prezentować postawę neutralną w konflikcie między Izraelem a Iranem, oferując swoje usługi jako mediator, zamiast udzielać konkretnego wsparcia Teheranowi. Ma to wynikać ze słabości Rosji, która nie dysponuje ani wolą, ani możliwościami do aktywnej interwencji siłowej na Bliskim Wschodzie.

Jednocześnie powstrzymanie się od zaangażowania odzwierciedla także sprzeczne interesy Moskwy, która musi manewrować w skomplikowanych relacjach z regionalnymi graczami, w tym z rywalami i przeciwnikami Iranu.

Reklama

Sojusz Rosji z Iranem nigdy nie był bezwarunkowy

Po inwazji na Ukrainę w 2022 r. Rosja znacząco poprawiła swoje stosunki z Teheranem, ponieważ Irańczycy dostarczyli Rosji drony Shahed i powiązaną technologię do niszczenia ukraińskich miast i infrastruktury. Iran podzielił się również sprawdzonymi wskazówkami, jak uniknąć zachodnich sankcji, m.in. rosyjskim tankowcom. Oba kraje zaczęły wzmacniać infrastrukturę kolejową i portową, by rozwijać szlak handlowy północ-południe przez Eurazję.

"FP" zauważa, że reakcja Rosji na ostatni konflikt irańsko-izraelski pokazuje, że jej sojusz z Teheranem nigdy nie był bezwarunkowy. W ciągu pięciu miesięcy od podpisania traktatu o partnerstwie strategicznym z Iranem Rosja nie dostarczyła znaczącej pomocy wojskowej, takiej jak systemy obrony powietrznej przeciw izraelskim samolotom. Nawet zakupione przez Iran w 2023 r. myśliwce Su-35 nie zostały jeszcze przekazane, zmuszając Teheran do polegania na starych amerykańskich maszynach z lat 70.

Rosja celowo nie przeszkadzała Izraelowi

Pozycja Moskwy odzwierciedla głęboką ambiwalencję wobec Iranu - twierdzi "FP". Putin potępił izraelskie ataki i oskarżył USA o doprowadzenie świata do niebezpiecznej sytuacji, ale z drugiej strony Iran z bronią nuklearną nie leży w interesie Rosji. "Wartość Iranu jako sojusznika maleje, zwłaszcza że kluczowe drony Shahed są teraz produkowane w Rosji z ulepszeniami" - podkreśla "FP".

Jak ocenia magazyn, decyzja Rosji o niemal całkowitym wycofaniu się podczas wojny izraelsko-irańskiej wpisuje się w historyczną strategię Moskwy w regionie. Rosja celowo nie przeszkadzała Izraelowi w atakowaniu Hezbollahu i innych sił związanych z Iranem, mimo że miała w regionie własne wojska i systemy obrony przeciwlotniczej. Moskwa chciała bowiem wykorzystać swoją obecność wojskową w Syrii, by zdobyć pozycję do rozmów i budować relacje z rywalami Iranu — z Turcją, Arabią Saudyjską, a w mniejszym stopniu z Izraelem.

Moskwa zazdrości Waszyngtonowi

Choć Kreml podjął ryzyko, wysyłając wojska do Syrii, to później zbudował zrównoważone podejście dyplomatyczne, prowadząc rozmowy ze wszystkimi regionalnymi graczami: Iranem i Izraelem, Asadem i syryjską opozycją, Erdoganem i Partią Pracujących Kurdystanu. Teraz, po zwrocie w stronę Iranu, Rosja stara się przywrócić tę delikatną równowagę - przekonuje magazyn.

"Mimo że Moskwa zazdrości Waszyngtonowi, to nie jest w stanie zastąpić USA jako filaru regionalnego porządku, ani zaangażować się tak głęboko jak państwa lokalne. Jej priorytetem pozostaje podporządkowanie sobie Ukrainy i dominacja na obszarze postradzieckim, co sprawia, że na terenie Bliskiego Wschodu działa oportunistycznie i ostrożnie. (...) W rezultacie Rosja będzie nadal prowadzić interesy ze wszystkimi graczami w regionie, w tym z Izraelem" - zaznacza "FP".