"Rosyjskie drony uderzyły w fabrykę Grupy Barlinek w Winnicy. Szef zakładu powiedział mi przed chwilą, że celowo, z trzech kierunków. Są ranni, w tym dwoje ciężko poparzonych. Działają służby ukraińskie, także nasz konsulat” - napisał 16 lipca Radosław Sikorski na X. "Zbrodnicza wojna Putina przybliża się do naszych granic" - dodał szef polskiej dyplomacji.

Rzecznik MSZ Paweł Wroński podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że Rosja przeprowadziła "bardzo ostry, zmasowany" atak na całą Winnicę. Z tego, co wiemy nadleciało 28 dronów, z czego 18 zostało zestrzelonych - powiedział.

"Nie ma dowodów na udział Rosjan"

Polska fabryka została trafiona przez pięć dronów.Wszystko wskazuje na to, że zakład był po prostu wyznaczonym celem, że to nie był atak przypadkowy. Trwa jeszcze akcja ratownicza i dogaszanie pożarów. Wiadomo wstępnie o sześciu osobach rannych, z których dwie są ciężko ranne. Żadna z nich nie jest obywatelem RP - poinformował Wroński.

Reklama

Andriej Ordasz, chargé d’affaires Rosji w Polsce powiedział, że nie ma dowodów na udział Rosjan. Pytany był oto w rozmowie z prokremlowską agencją RIA Nowosti. Jego zdaniem Polska nie przedstawiła żadnych dowodów, które pozwalałyby na oskarżanie Rosji.

Reklama

"Od razu zaczynają obwiniać Rosję"

Podczas rozmowy powiedziałem, że oskarżenia pod naszym adresem są absurdalne, ponieważ strona rosyjska podczas specjalnej wojennej operacji wybiera jako cele wyłącznie obiekty wojskowe i wojskowo-przemysłowe – stwierdził Ordasz.

Według niego, że Polska robiąc szum wokół tej sprawy "chce przykryć problemy, z jakimi boryka się państwo". Polska przyjęła bardzo wygodną pozycję. Gdy tylko pojawi się jakiś wewnętrzny problem lub sytuacja kryzysowa, od razu zaczynają obwiniać Rosję, nawet nie próbując znaleźć żadnych dowodów na poparcie swoich oskarżeń – mówił. Co ciekawe zaprzeczył też temu, jakoby miał zostać wezwany do polskiego MSZ. Jak stwierdził rozmowa odbyła się "przy okazji".