Zdaniem ekspertów, problem leży w biurokracji i archaicznych procedurach. Johannes Pinl, szef brytyjskiej firmy obronnej MARSS, twierdzi, że "system zamówień NATO tkwi nadal w latach 80.". Jako przykład podaje drona, który jego firma już produkuje, ale jeden z krajów Sojuszu wciąż jest na etapie tworzenia specyfikacji technicznej, co opóźnia zakup o miesiące.
Problem pogłębia "dwuprędkościowy" system zamówień w Europie. Siete Hamminga z Robin Radar Systems wyjaśnia, że "jeśli kraj kupuje sprzęt dla Ukrainy, może działać błyskawicznie. Jeśli chce kupić sprzęt dla własnej armii, musi przejść przez długotrwałe, tradycyjne procedury".
USA i Wielka Brytania szukają rozwiązań
Problem wolnych zakupów dostrzegają także najwyżsi wojskowi. Szef sztabu generalnego Wielkiej Brytanii, Richard Knighton, publicznie przyznał, że Sojusz musi "wprowadzać innowacje w tempie odpowiadającym czasom wojny". W Stanach Zjednoczonych Pentagon również próbuje przyspieszyć ten proces. Szef Pentagonu, Pete Hegseth, powiedział, że amerykańskie siły zbrojne nie są wyposażone w małe, śmiercionośne drony, które są kluczowe na współczesnym polu walki. Zapowiedział "odebranie biurokratom pełnomocnictw" do nabywania dronów i przekazanie ich bezpośrednio żołnierzom.
Rosyjska przewaga. Gigantyczne fabryki dronów
Nawet jeśli europejskie kraje przyspieszą wdrażanie nowego sprzętu, pozostaje problem skali. Rosja już teraz ma ogromną przewagę w produkcji. Ukraiński wywiad szacuje, że Rosja produkuje w jednej fabryce w Tatarstanie 5500 dronów miesięcznie (zmodernizowana wersja Shahedów), a także wiele tańszych bezzałogowców. We wrześniu Rosja wysłała w kierunku Ukrainy 800 dronów w ciągu jednej nocy.