Według nieoficjalnych zapowiedzi Berlusconi udaje się po południu do Petersburga, gdzie w towarzystwie premiera Rosji, prawdopodobnie w jego rezydencji nad jeziorem Wałdaj, spędzi dwa dni. Włoskie gazety spekulowały w ostatnich dniach, że premier jedzie do swego przyjaciela, by świętować z nim jego urodziny - 7 października Putin skończył 57 lat.

Reklama

Kancelaria premiera Włoch poinformowała jedynie, że podróż ma charakter ściśle prywatny i nie podała żadnych szczegółów. I właśnie to wywołało zaniepokojenie centrolewicowej oraz centrowej opozycji.

Polityk opozycyjnej Partii Demokratycznej, szef parlamentarnej komisji nadzoru nad służbami specjalnymi Francesco Rutelli, cytowany w środę przez "Corrierre della Sera", zapytał: "W jakim innym kraju może wydarzyć się to, że premier udaje się w tajną podróż do przywódcy jednego z największych państw świata?". Jego zdaniem jest to postępowanie "w stylu kraju niedemokratycznego".

Były premier, niegdyś komunista Massimo D'Alema oświadczył zaś: "Także my jeździliśmy do Rosji, to prawda, ale nie tak często, jak Berlusconi jeździ do Putina".

Reklama

Zwracając uwagę na specjalne więzy, łączące premiera z Putinem i przywódcą Libii Muammarem Kadafim D'Alema powiedział, że "taki kraj, jak Włochy powinien mieć innych sojuszników".

Opozycyjna Unia Centrum zaapelowała zaś do Berlusconiego, by w trakcie wizyty w Rosji nie zapomniał o tym, że niedawno z jej inicjatywy parlament przyjął rezolucję, nawołującą rząd, aby upomniał się o przestrzeganie praw człowieka w Rosji i o osadzonego w więzieniu biznesmena Michaiła Chodorkowskiego.

Niczego złego w wizycie Berlusconiego nie widzi minister obrony Ignazio La Russa. "Nie uważam, aby premier nie mógł mieć spotkań o prywatnym charakterze z innymi międzynarodowymi liderami" - uważa minister.