Marta Lempart usłyszała wyrok za zakłócanie legalnego zgromadzenia Fundacji Pro – Prawo do Życia. Członkowie ruchu antyaborcyjnego ustawili się ze zdjęciami z martwymi płodami, trumienką i zniczami pod DCF, gdzie odbywał się Kongres Kobiet.
– Czyli tam, gdzie przebywało kilkaset kobiet. Statystycznie rzecz biorąc, kilkadziesiąt z nich poroniło, nie może mieć dzieci, ma za sobą doświadczenie legalnej lub nielegalnej aborcji. To było zwyczajne i celowe dręczenie tych anonimowych kobiet, które tam były, a które w życiu przeszły traumy związane z płodnością – mówi liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet i kandydatka na prezydent Wrocławia "Gazecie Wyborczej".
Jedna z kobiet zeznających w procesie przyznała, że zgasiła ustawione przez demonstrantów znicze. Z kolei Lempart twierdzi, że jedynie rozmawiała z członkami fundacji, ale na pewno nie zakłócała ich zgromadzenia. Nie zgadza się z wyrokiem i zapowiada apelację.