Nie wiadomo, jakie informacje przekazał Tuskowi Lech Kaczyński, bo ta część 1,5-godzinnej rozmowy obu polityków odbywała się, według prezydenckiego ministra Michała Kamińskiego, w "sześć oczu" - uczestniczył w niej tylko szef Służby Wywiadu Wojskowego Witold Marczuk.

Reklama

Tak długo dawno obaj panowie nie rozmawiali. Według Kamińskiego, dyskutowali dużo o polityce zagranicznej, ustalili, że ceremonia zaprzysiężenia rządu rozpocznie się o godz. 10.15 w piątek, a prezydent podtrzymał swoje zastrzeżenia do dwóch kandydatów na ministrów - Sikorskiego i Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Ale zapowiedział, że powoła rząd w pełnym składzie zaproponowanym przez Tuska.

Współpracownicy Kaczyńskiego zastanawiali się, jak prezydent może przekazać Tuskowi kompromitujące informacje na temat Sikorskiego. Niby sprawa prosta, a jednak jest problem. Bo lider Platformy Obywatelskiej nie jest jeszcze pełnoprawnym premierem, nie można mu więc ot tak pokazać tajnych materiałów. Kamiński powołał się na przepisy, które umożliwiają na jednorazowe dopuszczenie do tajemnic osoby, która nie ma prawa ich poznania, gdy wymaga tego interes państwa.

"Po tej rozmowie jestem optymistą, jeśli chodzi o kontakty rząd - prezydent" - oceniał po spotkaniu Tusk. Powiedział, że spotkanie odbyło się w dużo lepszej atmosferze niż poprzednie. Tak samo uważa też Kamiński.

Reklama