37-letni mieszkaniec Pucka zmarł w pomorskim centrum w piątek. W poniedziałek lekarze wykonali sekcję zwłok. Ze wstępnych oględzin wynika, że przyczyną śmierci było zapalenie płuc spowodowane zakażeniem wirusowym, a nie bakteryjnym.
Według wstępnych informacji, przyczyna śmierci będzie znana oficjalnie za dwa tygodnie. Lekarze pobrali m.in. wycinki do badań histopatologicznych.
Sztab Antykryzysowy po posiedzeniu w poniedziałek poinformował, że sytuacja w woj. pomorskim po śmierci mężczyzny, u którego stwierdzono obecność wirusa A/H1N1, i wzroście liczby zachorowań na schorzenia grypopochodne w regionie nie wymaga wprowadzenia nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa.
Po posiedzeniu sztabu lekarz wojewódzki Jerzy Karpiński podkreślił, że "nie ma powodu ogłaszania stanu epidemii grypy, ale trzeba monitorować sytuację".
Powołując się na dane Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku, Karpiński poinformował, że w ciągu trzech tygodni liczba zachorowań grypopochodnych wzrosła w województwie z ok. 3 tys. do ponad 5,6 tys. Zgodnie z przepisami stan epidemii wojewoda może ogłosić, jeśli liczba ta przekroczy 50 tysięcy.
Dyrektor Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych w Gdańsku Ewa Bonk-Woźniakiewicz poinformowała, że w szpitalu hospitalizowanych jest obecnie siedem osób z objawami grypy o ostrym przebiegu. Od poniedziałku do odwołania zostały wstrzymane odwiedziny w szpitalu zakaźnym w Gdańsku.