Do incydentów doszło na linii kolejowej Warszawa — Dorohusk. W okolicach Miki na Mazowszu doszło do eksplozji ładunku, który uszkodził tor. Z kolei w pobliżu stacji Gołąb na Lubelszczyźnie pociąg przewożący 475 osób musiał gwałtownie wyhamować z powodu zniszczonej infrastruktury. Rząd zapewnia, że sprawą zajmują się najlepiej wyszkolone zespoły operacyjne i eksperci służb specjalnych.
Sabotaż na kolei. W Polsce ukrywa się jeszcze czterech sprawców
Premier Donald Tusk przekazał, że pierwszy z ataków polegał na zamontowaniu stalowej obejmy na torze, co mogło doprowadzić do poważnego wypadku. Całość miała być nagrywana za pomocą telefonu ukrytego przy torowisku. Mechanizm nie zadziałał zgodnie z zamierzeniami sprawców.
Drugi incydent, jak wynika z relacji, został uchwycony przez monitoring. Sprawcy mieli użyć materiału wybuchowego C4 i odpalić go poprzez długi, około 300-metrowy kabel inicjujący. Na miejscu śledczy zabezpieczyli resztki materiału oraz inne dowody.
Źródło: ONET, MEDIA