Prokurator rejonowy w Busku-Zdroju Cezary Kiszka powiedział PAP w środę, że na rozprawie w piątek sąd uzależnił uchylenie aresztu wobec oskarżonego od wpłacenia poręczenia majątkowego w wysokości 500 tys. zł. Zastosował też wobec niego zakaz opuszczania kraju z zatrzymaniem paszportu. Pieniądze wpłacono i oskarżony opuścił areszt.
Kiszka zapowiedział, że prokuratura zaskarży decyzję sądu, która jest zaskakująca. Według niego nadal występuje obawa matactwa. Prokurator przypomniał, że oskarżony został zatrzymany na Okęciu, kiedy próbował uciec do Hiszpanii, a obecnie zatrzymanie paszportu nie zabezpiecza prawidłowego toku postępowania. Proces urologa rozpoczął się w listopadzie w sądzie w Busku-Zdroju. Toczy się przy drzwiach zamkniętych.
Prokuratura przedstawiła 54-letniemu lekarzowi kilkadziesiąt zarzutów, w większości dotyczących przestępstw seksualnych. Pokrzywdzonych jest 11 kobiet. Jeden z zarzutów dotyczy gwałtu na 17-letniej dziewczynie, którą lekarz - według prokuratury - wykorzystał po podaniu jej środka odurzającego.
Sławomirowi G. przedstawiono także kilka zarzutów o charakterze korupcyjnym. Według prokuratury ordynator przyjmował od pacjentów łapówki w kwotach od 50 do 1300 zł. W śledztwie oskarżony nie przyznał się do winy. Złożył wyjaśnienia odmienne od zgromadzonego materiału dowodowego. Grozi mu kara do 12 lat pozbawienia wolności.
Sprawa wyszła na jaw, gdy jedna z pacjentek poskarżyła się dyrekcji szpitala, a ta poinformowała prokuraturę. Policja ustaliła kolejne pokrzywdzone, a część kobiet sama zgłosiła się, gdy informacja o sprawie ukazała się w mediach.
Lekarz był ordynatorem oddziału urologii w szpitalu w Busku-Zdroju od 2003 roku do lutego 2009 r. Jak informował przy okazji zatrzymania lekarza rzecznik kieleckiej Prokuratury Okręgowej Sławomir Mielniczuk, Sławomir G. próbował dopuścić się zarzucanych mu czynów pod pozorem wykonania badań; nie zawsze udawało mu osiągnąć zamierzony cel. Prokurator powiedział, że w jednym przypadku lekarz doprowadził do obcowania płciowego z osobą nieświadomą tego faktu.
Pochodzącego z Łodzi mężczyznę zatrzymali w połowie kwietnia świętokrzyscy policjanci i funkcjonariusze straży granicznej na warszawskim lotnisku Okęcie, tuż przed jego odlotem do Hiszpanii. Zdaniem prokuratorów lekarz, wiedząc o śledztwie, usiłował uciec przed odpowiedzialnością karną.