Z dokumentu, który zawiera m.in. kartę podejścia, wynika, że piloci samolotów zbiżających się do lotniska Smoleńsk-Siewiernyj powinni zachować szczególną ostrożność. Maszyna, będąc oddalona od celu o ponad 6 km powinna być na wysokości 500 metrów. Przy dystansie 1,1 km - minimalna wysokość lotu to 70 metrów.
Tymczasem wiele wskazuje na to, że prezydencki TU-154M leciał znacznie niżej. Jak się później okazało na tyle nisko, że kosił koronę drzewa we mgle.
TVN24 przypomina, że 1,5 km od lotniska kontrola lotów spostrzegła, że samolot zbyt szybko schodzi do lądowania. Zdaniem zastępcy szefa sztabu rosyjskich sił powietrznych generała Aleksandra Aloszyna szef kontroli lotów polecił załodze ustawienie samolotu w położeniu horyzontalnym. "Gdy załoga nie wykonała dyspozycji, kilkakrotnie (szef lotów) wydał komendę, by samolot udał się na lotnisko zapasowe" - cytuje Aloszyna TVN24.
Czy pilot prezydenckiego TU-154M nie znał rosyjskiej instrukcji lądowania na lotnisku w Smoleńsku? TVN24 dotarł do tego dokumentu. Wynika z niego, że tzw. wysokość podejścia samolotu oddalonego o kilometr od lotniska, powinna wynieść minimum 70 metrów. Tupolew leciał na wysokości o 50 metrów niższej.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama