W niedzielę wieczorem policjanci zobaczyli w budynku wybite okno. Weszli do środka. Na parterze nikogo nie było, za to z pięterka dobiegały jakieś dziwne dżwięki. Coś, co brzmiało jak... chrapanie.

Na piętrze, w dziecięcym łóżeczku, spał smacznie włamywacz. Gdy udało się go wreszczie obudzić, a nie było to łatwe, dmuchnął w alkomat. I wydmuchał 2,5 promila alkoholu.

Reklama

Noc spędził w policyjnym areszcie. Gdy wytrzeźwieje, trafi przed oblicze prokuratora. Śpiochowi grozi dziesięć lat za kratkami.