Beata J. i jej dwie córeczki - 12-letnia Bianka i 9-letnia Laura - zginęły w lipcu 2003 r. w agroturystycznym pensjonacie w Chłopach na Pomorzu. Zwłoki ofiar mordercy zakopali na polu tuż obok pensjonatu. Policjanci znaleźli je dopiero na początku 2004 r. Głównym podejrzanym, według policjantów, był mąż zabitej kobiety i ojciec obu dziewczynek - Leszek J.

Reklama

Mężczyznę trafił do aresztu w marcu 2004 r. i przesiedział w nim pół roku. Jak się później okazało, zupełnie niesłusznie. Zabójcami okazali się dwaj inni mężczyźni. W czerwcu 2007 r. zostali skazani za ten okrutny mord na dożywocie.

Po zakończeniu ich procesu Leszek J. złożył w koszalińskim sądzie pozew o odszkodowanie i zadośćuczynienie. Mężczyzna pracował w Niemczech w jednym z towarzystw ubezpieczeniowych jako informatyk. Swoje straty wyliczył na 1,5 miliona złotych.

Sąd okręgowy uznał jego roszczenie za zasadne, ale wymierzył znacznie mniejsze odszkodowanie - 200 tys. zł. Mężczyzna się odwołał. Dziś rozpatrzono jego sprawę ponownie. Jednak sąd nie zmienił wysokości odszkodowania - i tak jednego z najwyższych jakie kiedykolwiek przyznano w koszalińskim sądzie.