Tuż po telefonie na policję przed kościołem stały pierwsze radiowozy. Szybko okazało się, że gorąco modlący się człowiek to zwykły włamywacz.
Nie było jeszcze 6 rano, gdy złodziej wybił witraż 10 metrów nad ziemią. Następnie opuścił się po linie do wnętrza i włamał się do kościelnej skarbonki, z której ukradł 800 złotych.
Na widok księdza, który zaskoczył go podczas włamania, mężczyzna padł na kolana i zaczął udawać, że się modli. Ale księdza nie oszukał.
Włamywaczowi grozi teraz 10 lat więzienia.