Właściciel kantoru, Grzegorz Żuk, mówi TVN24, że cztery miliony złotych wypłacił z banku. "Kwota nie robi na mnie wielkiego wrażenia, bo takimi sumami operuję na co dzień" - zapewnia. Tłumaczy, że oprócz kantoru zajmuje się też handlem zagranicznym, pośrednictwem finansowym i obrotem paliwami.
By dostać się do kantoru, złodzieje zrobili spięcie i wyłączyli prąd na całej ulicy. W ten sposób ominęli podwójny alarm zamontowany w kantorze - tłumaczy Żuk.