Szykują się rewolucyjne zmiany. Nowelizacja ustawy o szkolnictwie wyższym zwiększy kompetencje Państwowej Komisji Akredytacyjnej, organu przyznającego licencje na prowadzenie szkoły wyższej. PKA będzie mogła zapraszać do siebie studentów poszczególnych uczelni i przepytywać na temat warunków nauczania.

Reklama

Dziś szkoły wyższe muszą wykazać tylko, że posiadają zaplecze, kadrę naukową i programy. W przyszłości resort zbada również ich osiągnięcia, a nawet policzy procent byłych studentów prowadzących działalność naukową.

Ukrócony ma być też handel dyplomami: studenci mniej wymagających, ale płatnych uczelni prywatnych uzyskują wyższe średnie ocen niż studiujący na uczelniach państwowych i dlatego łatwiej im po uzyskaniu licencjatu dostać się na studia magisterskie, na które obowiązuje konkurs dyplomów.

>>>Kudrycka: Marka szkoły jest najważniejsza

Jedną z najistotniejszych reform jest zmiana filozofii finansowania uczelni przez państwo. Najważniejsze będą jakość kształcenia i badania naukowe - dlatego pieniądze z budżetu trafią też do prywatnych szkół.

"Za sukcesy na polu naukowym warto zapłacić z kasy państwa" - mówi rzecznik resortu nauki Bartłomiej Loba. Jego zdaniem słabe ośrodki, w których studia nie różnią się od nauki w szkole ponadgimnazjalnej, upadną. Młodzi ludzie sami zauważą bowiem, że zdobyte tam licencjaty nie dają szans na studia magisterskie.

"Wzmocnimy markę szkoły"

Reklama

SYLWIA CZUBKOWSKA: W Polsce jest 150 uczelni publicznych i blisko 350 prywatnych. To niemal tyle samo co w USA. Być może polski rynek szkół wyższych jest już przesycony.
BARBARA KUDRYCKA: Nie mamy wpływu na liczbę szkół, za to mamy i chcemy mieć na ich jakość. Stany Zjednoczone to dobry przykład. Kiedy spojrzy się na światowe rankingi uniwersytetów, to jasno widać, że w pierwszej 50. dominują szkoły z USA. Za to w dalszych setkach tych szkół już niemal zupełnie nie ma. Wniosek jest jasny: tam są szkoły albo wybitne, albo mierne. To zapewne również przyszłość polskiego szkolnictwa. Nie da się mieć kilkuset świetnych uczelni, więc trzeba zmierzać ku temu, by mieć przynajmniej kilkanaście na światowym poziomie i z mocną marką.

Jak konkretnie ma wyglądać wzmacnianie marki szkół?
Najważniejszy jest nasz plan finansowego wzmacniania tych uczelni, które rzeczywiście reprezentują wysoki poziom naukowy. To ma realizować nasz pomysł wyodrębnienia KNOW-ów, czyli Krajowych Naukowych Ośrodków Wiodących, takich flagowych uczelni i wydziałów, które prezentują najwyższą jakość. KNOW-ami mają być uczelnie tak publiczne, jak i prywatne, które prowadzą badania naukowe na wysokim poziomie. Takie uczelnie będziemy dodatkowo wspierać finansowo, a to pozwoli odsiać te szkoły wyższe, które działają jak szkoły średnie i prowadzą wyłącznie działalność dydaktyczną.

A jak wyeliminujecie problem miarodajności średniej ocen?
Jeden z nowych przepisów ma wskazywać uczelniom, by przy kwalifikacji na studia magisterskie brały pod uwagę szkołę, jaką ukończył licencjat, w stopniu co najmniej równie dużym jak średnią jego ocen. W najbliższym czasie wejdzie w życie rozporządzenie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego wprowadzające dodatkowe możliwości kontroli szkół przez resort. Minister będzie mieć szansę skorzystania z sankcji nawet tak restrykcyjnych, jak odbieranie uczelniom prawa do uczenia.

Słyszała pani o procesie, który student z Olsztyna wytoczył swojej uczelni skarżąc się, że nie został przyjęty na studia magisterskie, bo pokonali go studenci z prywatnych uczelni dzięki łatwo zdobytym wysokim ocenom?
Rzeczywiście opisane przez DZIENNIK zjawisko jest karygodne, na szczęście mamy metodę by temu zaradzić. Wzmocnimy znaczenie marki szkoły, tak by przy zdawaniu na studia magisterskie miało znaczenie, jaką uczelnie skończy przyszły absolwent. Rynek już to dostrzegł. Przecież pracodawcy coraz częściej zwracają uwagę na to, jaką szkołę skończył absolwent, a nie na to, czy skończył ją z wyróżnieniem.

Barbara Kudrycka, Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego