"Sierżant miał w sumie siedem zarzutów. W przypadku trzech zarzutów przekroczenia prędkości o 35, 38 i 71 km/h został uniewinniony, w pozostałych czterech, m.in. jazda po chodniku, jazda po pasie dla autobusów, przekroczenie linii ciągłej, sąd uznał go za winnego, jednak odstąpił od wymierzenia kary" - powiedział DZIENNIKOWI Włodzimierz Hilla, rzecznik Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.
Sierżant Tomasz Lubiński goniąc piratów drogowych, złamał przepisy ruchu drogowego. 7 września ubiegłego roku prowadził nieoznakowaną i wyposażoną w wideorejestrator skodę. Zgodnie z zapisem kamery w pościgu za kilkoma autami przekroczył dozwoloną prędkość, jechał chodnikiem i pasem dla autobusów. Za brawurową jazdę został ukarany przez przełożonego mandatem.
"To brzmi jak żart, ale u nas w 2007 roku były dwa takie przypadki. Koledzy zapłacili 400-złotowe grzywny, byle nie zadzierać z naczelnikiem. Ja nie dałem się zastraszyć, bo nie poczuwam się do winy" - mówi Lubiński.
Policjant nie przyjął mandatu, więc sprawa trafiła do sądu. Postawiono mu siedem zarzutów. Sąd uznał je za zasadne i ukarał go grzywną w wysokości 800 zł. Tomasz Lubiński odwołał się od tego wyroku do Sądu Okręgowego. Oskarżyciel wniósł o utrzymanie wyroku sądu pierwszej instancji. Jednak sędzia wziął stronę policjanta, choć jednocześnie stwierdził jego winę.