Jacek Reder siedział w grudziądzkim więzieniu za kradzieże - miał do odsiedzenia 4 lata i 8 miesięcy. Jednak pod koniec lutego został nieoczekiwanie, omyłkowo zwolniony - ujawnił to TVN w programie "Prosto z Polski".

"Dziś policja dostała od sądu nakaz przeszukania mieszkania Jacka Redera. Kiedy policjanci weszli okazało się, że Reder jest w domu - nie stawiał żadnego oporu, zatrzymanie odbyło się spokojnie. Teraz jest już w zakładzie karnym w Grudziadzu" - mówi rzeczniczka grudziądzkiej policji Marzena Solochewicz-Kostrzewska.

Reklama

Inaczej zatrzymanie pamięta matka chłopaka - Halina Reder. "Weszli jak po bandytę jakiegoś, przez okno, a drzwi omal nie wyważyli, są ślady uderzeń, tak walili. Kanapę mi podarli, i to nasz dzielnicowy zrobił, bo sprawdzał czy Jacek się w kanapie nie ukrywa" - mówi DZIENNIKOWI matka Jacka Redera. Wylicza, że nie pozwolono jej synowi ani się kompletnie ubrać ani nawet napić wody.

Ale najbardziej wzburzona jest siostra więźnia, bo - jak mówi Halina Reder - w nakazie przeszukania zaznaczono, że to od niej policja wie, gdzie jest brat. "Jak to córka zobaczyła, to się strasznie zdenerwowała. To po prostu nieprawda" - mówi DZIENNIKOWI Halina Reder. "Policjanci od rana się kręcili pod domem, weszyli" - mówi.

>>>Więzień skarży państwo, bo go wypuściło

Policja ścigała Jacka Redera przez wiele dni. Jedną z akcji mundurowych utrwaliła kamera TVN - policjanci wchodzą do mieszkania ale wynoszą się niemal wygonieni przez ojca. Kolejne ujęcie pokazuje, że Reder cały czas ukrywał się w szafie, a policjanci go nie zauważyli.

Więzień musi teraz odsiedzieć resztę kary - ale 12 dni spędzonych na wolności nie będzie mu zaliczonych do wyroku. Cała sprawa jednak Rederowi nie zaszkodzi, bo nie on ponosi winę za bałagan w grudziądzkim więzieniu. " Spokojnie odsiedzi wyrok, będzie się mógł starać o przedterminowe zwolnienie" - mówi DZIENNIKOWI Luiza Sałapa, rzecznik Centralnego Zarządu Służby Więziennej.