Podczas łódzkich juwenaliów w miasteczku studenckim wybuchła awantura, którą wszczęła grupa chuliganów. Na miejscu pojawili się funkcjonariusze policji, którzy zostali obrzuceni przez napastników butelkami i kamieniami. Mundurowi zmuszeni byli do użycia broni gładkolufowej z gumowymi kulami. I właśnie wtedy zdarzyła się tragedia.
>>> Policja postrzeliła pasażera ściganego auta
Strzały dosięgły nie tylko napastników, ale i młodych ludzi bawiących się na juwenaliach, którzy próbowali uciekać. Okazało się, że policjanci strzelali nie tylko gumowymi pociskami, ale i z ostrej amunicji. Śledztwo potwierdziło, że w momencie gdy policjantom zabrakło amunicji, z magazynu jednej z sekcji ruchu drogowego w pośpiechu i przez pomyłkę wydano ponad 20 ostrych nabojów.
Dwie osoby zginęły - to 19-letni Damian, który trafił do szpitala z raną postrzałową brzuca, oraz 23-letnia Monika, która zmarła od postrzału w głowę. Ponad 70 innych uczestników juwenaliów zostało rannych.
>>> Policjanci musieli strzelać do pirata drogowego
Prokuratura stawia trójce policjantów zarzut niedopełnienia obowiązków oraz nieumyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia innych osób. Zarzuty postawiono ówczesnemu oficerowi dyżurnemu ruchu drogowego Romanowi I. i policjantce Małgorzacie Z., którzy zdaniem śledczych mieli omyłkowo wydać amunicję ostrą zamiast gumowej, oraz Radosławowi S., który koordynował policyjną akcję.
Policjanci nie przyznają się do winy. Przed sądem odpowiadają z wolnej stopy, a grozi im do 8 lat więzienia. Dwójka z nich wciąż pracuje w policji, trzeci przeszedł już na emeryturę.