W rezerwacie w Krzemionkach Opatowskich w województwie świętokrzyskim zachowało się około 4 tysięcy kopalń. W latach 3500-1600 p.n.e. wydobywano w nich krzemień pasiasty, który kiedyś służył do wyrobu narzędzi, a teraz tworzy się z niego drogą biżuterię. To właśnie krzemień kusi złodziei, którzy przy okazji niszczą stanowiska archeologiczne.

Reklama

>>>Warszawa idzie na wojnę z dzikami

Dyrekcja muzeum zadecydowała o ogrodzeniu rezerwatu płotem. Ogrodzić trzeba 378 hektarów, z czego większość znajduje się w gęstym lesie. Płot ma mieć blisko 2 metry wysokości, zwieńczony jest drutem kolczastym. Jednak co 100 metrów sąsiednie przęsła łączy tylko metalowa poprzeczka.

>>>Sensacyjne odkrycie archeologiczne

"To wygląda trochę jak stawianie drzwi do lasu, ale takie mamy wytyczne konserwatora przyrody i innego ogrodzenia nie możemy zbudować" - mówi Piotr Mrugała, dyrektor muzeum. "Kiedy objąłem stanowisko, zacząłem się zastanawiać, po co to. Sprawdziłem dokumenty i okazało się, że budowę takiego płotu zalecali m.in. archeolodzy i komisja działająca przy Ministerstwie Kultury" - dodaje.

>>>Zobacz lwa, którego tropią policjanci

Wytyczne konserwatora przyrody są jasne: na terenie kopalni żerują zwierzęta, więc w płocie muszą być przepusty. "Dzięki temu spokojnie mogą przejść duże zwierzęta, w tym dziki. Oczywiście mogą też przejść złodzieje" - przyznaje dyrektor Mrugała.