"Rano przyszła do nas jedna dziewczynka i przyniosła siedem ptaków. Płakała i mówiła,
że nie mogła zabrać ich ze sobą, nie chciała zostawić ich też w narażonym na zalanie wodą domu. Mówiła, że możliwość przechowania zwierząt w zoo to ogromna ulga" - mówi Mike Schmidt z Red River Zoo. Woda w rzece Red podniosła się o piętnaście metrów, zalewając duże partie liczącego 92 tys. mieszkańców miasta Fargo. Na szczęście zoo nie znalazło się na zagrożonym obszarze, więc jego pracownicy postanowili pomóc w ewakuowanym i zająć się problematycznymi ulubieńcami.
>>> Zobacz, jak Australijczycy ratowali misie koala z pożaru
"Zrobiliśmy tu schronisko dla egzotycznych zwierząt. Organizacje charytatywne przyjmują psy
i koty, ale nie mają doświadczenia w opiece nad egzotycznymi gatunkami"- mówi Schmidt.
Do zoo trafiły już węże, żaby i rozmaite gryzonie. W czwartek przyjechał też czterometrowy boa dusiciel.
W akcji pomógł też stanowy uniwersytet, który przyjął pod swoją opiekę konie. W uniwersyteckich boksach, razem w należącymi do placówki końmi, trzymanych jest tymczasowo dwieście innych przywiezionych przez mieszkańców zagrożonych obszarów. Opiekują się nimi wolontariusze. Jedzenie i niezbędne akcesoria przynieśli właściciele lub zakupione zostało z dobrowolnych datków.