- "Ja na ten film na pewno się nie wybiorę" - mówi Artur Górski. Oglądanie historii osoby, która ma krew ludzką na rękach, dla mnie jak i zapewne dla osób o podobnych przekonaniach jak ja, jest po prostu stratą czasu. Mam nadzieję, że podobnie myśli wielu polaków" - dodaje w rozmowie z DZIENNIKIEM.
Podobnego zdania są inni przedstawiciele środowisk prawicowych. Grzegorz Górny, redaktor naczelny konserwatywnego pisma "Fronda", twierdzi, że promocja filmu, w której wykorzystywane są symbole rewolucji, to skandal.
- "To tak jakby nosić na koszulce podobiznę Heinricha Himmlera lub innego zbrodniarza hilterowskiego" - mówi Górny DZIENNIKOWI. - "Niewiele osób wie, że Ernesto Guevara, zakładał obozy koncentracyjne i głosił pogląd, że prawdziwy rewolucjonista musi się wyzbyć litości i młosierdzia, aby stać się doskonałą maszyną do zabijania. Jak ktoś taki może być promowany?" - pyta Górny.
Działacze prawicy nie wykluczają nawet pikiet i demonstracji przed kinami, które będą wyświetlać film. Wszystko przez to, że wraz z debiutem filmu w polskich kinach do sklepów trafią gadżety związane z bohaterem. Między innymi kubki i koszulki z podobizną Che.
Artur Górski - poseł PiS, który nazwał Baracka Obamę "katastrofą cywilizacji białego cżłowieka" - znów manifestuje swe prawicowe poglądy. Tym razem nie nawołuje do obwołania Chrystusa królem Polski, ale krytykuje dystrybutorów filmu "Che-Rewolucja". - "Oglądanie historii osoby, która ma krew na rękach, to strata czasu" - mówi DZIENNIKOWI.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama