"Dotychczas jednostki w małych miejscowościach były rozwiązywane z powodu braku członków. Ale upadłości jeszcze nie ogłosiła żadna OSP" - mówi "Dziennikowi Polskiemu" jeden z pracowników centrali OSP RP w Warszawie.
>>>Od dziś możesz juz bankrutować
Kilka lat temu OSP w Kozińcu była ewenementem, przynajmniej na skalę regionu. W krótkim czasie stała się liczącym się pracodawcą w gminie Mucharz. Świadczyła usługi transportowe, zatrudniała osoby do prac archeologicznych na dnie zapory w Świnnej Porębie, pośredniczyła w organizacji zagranicznych wyjazdów "za pracą". Były pieniądze nie tylko na zatrudnianie mieszkańców, ale także na zakup sprzętu ľ ciężarówek czy pługów, niezbędnych do wykonywania działalności gospodarczej - pisze "Dziennik Polski".
Ale czasy dobrobytu już się skończyły. Wyszło na jaw, że jednostka jest zadłużona. Mówi się nawet o 300 tysiącach złotych. Kto jest za to odpowiedzialny? Ustala to w tej chwili wadowicka prokuratura. Na ostatnim zebraniu zarząd OSP nie otrzymał absolutorium. Szybko wybrano nowy. Ten zdecydował, że najlepszym rozwiązaniem, aby jednostka ponownie wyszła na prostą, będzie ogłoszenie przez nią upadłości.
Wniosek do Sądu Okręgowego został już złożony. Sąd ma teraz problem, bo sprawa jest precedensowa. Poprosił więc o uzupełnienie wniosku. Decyzja czy sprawa będzie w ogóle rozpatrywana podjęta zostanie w najbliższych dniach - czytamy w dzisiejszym "Dzienniku Polskim"