Eksperci komentują krótko: po raz kolejny w ostatnich latach gimnazjaliści kończą szkołę z zaledwie średnim wynikiem. Winą za to obarczają jednak... szkołę.

Czasy się zmieniają, więc i dzieci są zupełnie inne niż wcześniejsze pokolenia. Tymczasem nadal uczy się je takimi samymi metodami jak ich rodziców. Nic dziwnego, że na zajęciach z fizyki czy chemii zwyczajnie się nudzą i tracą motywację do nauki. Polska szkoła nie nadąża za czasami” - mówi szefowa stołecznego biura edukacji Jolanta Lipszyc.

Reklama

Rzeczywiście, wyniki części przyrodniczo-matematycznej testu nie są imponujące. Uczniowie zdobyli w niej średnio zaledwie 26 punktów na 50 możliwych. I co gorsza - jak mówi Tadeusz Mosiek z CKE - po raz kolejny okazało się, że nie potrafią zastosować zdobytej w szkole wiedzy w życiu codziennym. To zresztą staje się powoli smutną regułą, bo do takich samych wniosków doszli już kilka lat temu organizatorzy międzynarodowych testów wiedzy nastolatków PISA.

Profesor Łukasz Turski z PAN twierdzi, że zna przyczynę problemu: polska szkoła bardzo źle uczy matematyki i fizyki. ”Te przedmioty zostały przy reformie szkolnictwa potraktowane po macoszemu. Od tej pory uznawane są za mniej ważne niż humanistyczne” - przekonuje. Dowodzi tego część humanistyczna testu, w której gimnazjaliści uzyskali lepsze rezultaty. Ale i tu nie obyło się bez problemów: podobnie jak w poprzednich latach bardzo kiepsko sobie radzili z samodzielnym pisaniem wypracowania i w tej części otrzymali zaledwie 13 punktów na 25 możliwych!

Reklama

Według nauczycieli powód jest prosty: w szkole nikt nie traktuje poważnie nauki pisania. ”Moi uczniowie sami poprosili, by więcej z nimi pisać, bo zdawali sobie sprawę ze swoich niedostatków” - opowiada polonista Dariusz Chętkowski z Łodzi. Jego zdaniem wyniki egzaminów powinny być informacją dla szkoły, jak powinna pracować z uczniami. Niestety - dodaje - najczęściej nikt z tej wiedzy nie korzysta i dlatego złe wyniki powtarzają się co roku.

Przykrym zaskoczeniem okazały się wyniki egzaminu z języka obcego, który gimnazjaliści pisali po raz pierwszy. Bardzo słabo wypadły w nich dzieci mieszkające na prowincji (zdobyły średnio 27 pkt na 50), tymczasem ich koledzy z dużych miast całkiem dobrze (średnio 34 pkt). ”Dzieci wiejskie nie mają dostępu do zajęć językowych. Albo nikt takich lekcji nie prowadzi, albo uczniowie nie są w stanie na nie dojechać. Do tego dochodzą jeszcze typowe problemy wsi: brak pracy, pieniędzy, alkoholizm” - tłumaczy Katarzyna Kaliszewska, anglistka z gimnazjum w niewielkich Barcianach w Warmińsko-Mazurskiem.

Jest jednak dziedzina, w której uczniowie z wiejskich szkół pobili na głowę swoich miejskich kolegów - to język rosyjski. Średni wynik z tego przedmiotu był na wsi aż o 12 punktów wyższy niż w mieście!