84-latka z Jabłonowa na Mazowszu chorowała od dawna. Dwa tygodnie temu jej mąż zauważył, że jest nieprzytomna. Wezwał pogotowie. "Ponieważ lekarka stwierdziła zgon, rodzina rozpoczęła przygotowania do pogrzebu. Firma pogrzebowa przewiozła kobietę do kostnicy. Po kilku godzinach pracownik zauważył, że worek z ciałem się rusza. Wezwany na miejsce lekarz stwierdził powrót czynności życiowych" - wyjaśnia policja.

Reklama

To "zmartwychwstanie" w kostnicy było jedynie częściowe. Sporządzono już akt zgonu i unieważniono dokumenty kobiety. Jest to bowiem konieczne do pogrzebu.

Kiedy kobieta wracała do zdrowia w szpitalu w Zwoleniu, przywrócić do życia musiał ją jeszcze sąd. Tylko jego decyzją można unieważnić akt zgonu. Szybko z takim wnioskiem wystąpiła zwoleńska prokuratura. Dziś odpowiedni wyrok wydał tamtejszy Sąd Rejonowy. Po dwóch tygodniach formalnej śmierci kobieta znów jest żywa.

>>>Lekarka zawieszona za "uśmiercenie" staruszki

Zwoleńska prokuratura prowadzi jeszcze postępowanie karne przeciwko lekarce pogotowia, która "uśmierciła" 84-latkę. Może być oskarżona o narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Reklama

Lekarka zeznała już przed śledczymi, że stwierdzając zgon pacjentki, była pewna swej decyzji. 84-latka nie dawała bowiem żadnych oznak życia. Jej decyzję i nietypowy przypadek medyczny bada powołany przez prokuraturę zespół biegłych lekarzy.