Według portalu "The Jerusalem Post" Donald Tusk po raz pierwszy wysłał zaproszenie do Beniamina Netanjahu już trzy miesiące temu. Po odmowie, nasze służby dyplomatyczne próbowały jeszcze raz zaprosić premiera Izraela do Polski. Ten odmówił po raz drugi. Tym razem również nie podał przyczyn odmowy - czytamy na stronie post.com.
Rzecznik premiera Izraela Mark Regev stwierdził jedynie, że Netanjahu ma napięty harmonogram zajęć 1 września. Nie tylko w języku dyplomacji można byłoby to odczytywać jak policzek. Niestety, izraelski rząd nie wydał żadnego komunikatu, dzięki któremu Warszawa mogłaby odczytać intencje Netanjahu.
"The Jerusalem Post" również nie rozumie postawy izraelskiego premiera. Tym bardziej, że - jak przypomina portal - Polska jest dobrym sojusznikiem Izraela. Bojkotowała te same międzynarodowe konferencje (Durban II) i była rzecznikiem nowego otwarcia w stosunkach między Unią Europejską i Izraelem. Ponadto, na uroczystościach pojawią się głowy państw, z którymi Izrael powinien utrzymywać dobre stosunki, by przy ich pomocy rozwiązywać problemy Bliskiego Wschodu i Iranu.
1 września na Westerplatte będą Angela Merkel i Władimir Putin, ale zabraknie ważnego przedstawiciela narodu, który podczas wojny moralnie i statystycznie poniósł największą ofiarę. Czyżby premier Izraela gniewał się za coś na nasze władze? Netanjahu mówi, że po prostu nie znajdzie czasu.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama