Mała Nicole jest bowiem dzieckiem Ewy, rodzonej siostry Joanny Pacuły. W sobotnie przedpołudnie Ewa i Joanna podjechały pod samo wejście do podwarszawskiego Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie leży mała Nicole. Przywiozły jej soczki i inne rzeczy, które mogą się przydać chorej dziewczynce. Bo choć przeszczep się udał i nerka, którą rodzony ojciec podarował Nicole, działa, mała długo jeszcze nie opuści oddziału. Zostanie tam na pewno dobre dwa tygodnie - pisze "Fakt".

Reklama

Każda matka, której dziecko wylądowało w szpitalu, wie, co wtedy przeżywają bliskie osoby. Jak trudno im zostawić choć na chwilę małą, ukochaną istotę. Dlatego nie ma się co dziwić, że obie - matka i ciotka - spędziły przy łóżku Nicole calutki dzień. Tylko na chwilkę Joanna wyszła, by kupić herbatkę i już po chwili znów popędziła do szpitala - relacjonuje bulwarówka.

Bo Joanna Pacuła, wielka, hollywoodzka gwiazda, ma serce i w trudnych chwilach nie zostawia swoich najbliższych. Choć wyemigrowała z Polski 26 lat temu, ostatnio coraz częściej tu zagląda. I zawsze, kiedy tu zawita, jest widywana z siostrą. Tak było np. w maju, kiedy obie pokazały się na eleganckim pokazie mody.

Joanna nie miała tego szczęścia, by zostać matką. Los jej to wynagrodził wspaniałą, międzynarodową karierą. Spotkała na swej drodze wielkiego polskiego reżysera Romana Polańskiego, który poznał się na jej talencie i pomógł stawiać pierwsze kroki. Jako modelka była ozdobą amerykańskiej edycji pisma "Vouge". Zagrała w filmie "Park Gorkiego" i zdobyła nominację do Złotego Globu, prestiżowej nagrody amerykańskich krytyków filmowych.

Pewnie byłaby tak sławna jak Sharon Stone czy Kim Basinger, ale jej ówczesny mąż nie zgodził się, by grała rozbierane role. I tak kreacje w takich filmach jak "Nagi instynkt" czy "9 i pół tygodnia" przeszły jej koło nosa - przypomina "Fakt". Ale i tak cieszyła się niesamowitym powodzeniem i żyła w luksusie. Przez pewien czas mieszkała nawet we wspaniałej rezydencji należącej niegdyś do samego Rudolfa Valentino.

Ale teraz ta wielka gwiazda jest po prostu troskliwą ciotką, niepokojącą się o zdrowie siostrzenicy. Na szczęście z małą wszystko jest w jak najlepszym porządku. Choć do końca życia będzie musiała przyjmować cały zestaw leków, opiekujący się nią lekarz prof. Ryszard Grenda, z radością donosi, że jej stan jest bardzo dobry. "Nawet przyjmuje coraz mniej środków przeciwbólowych" - zapewnia.

Ciocia Joanna może więc odetchnąć z ulgą - uważa "Fakt".