Chodzi o pomysł Ministerstwa Gospodarki, który w skrócie można opisać tak: niech związki zawodowe zgodzą się na uwolnienie cen prądu dla gospodarstw domowych, a w zamian najbiedniejsi dostaną specjalne ulgi - pisze "Gazeta Wyborcza".

Biedniejsi Polacy płaciliby rocznie o nawet 180 złotych mniej niż reszta społeczeństwa. Nie oznacza to, że najubożsi płaciliby mniej niż teraz. Chodzi jedynie o to, że nie zostaliby objęci podwyżkami. Zamożniejsze rodziny musiałyby po prostu płacić o około 10 procent więcej.

Skąd ten pomysł? "Gazeta Wyborcza" twierdzi, że Ministerstwo Gospodarki jest za uwolnieniem (czyli za podwyżkami) cen energii dla gospodarstw domowych. Teraz te ceny ustala Urząd Regulacji Energetyki. Związki zawodowe nie chcą się na to zgodzić. Być może jednak ugną się, gdy ochroną przed podwyżkami zostaną objęci biedni Polacy.



Reklama