Mieszkanka wsi pod Sieradzem zwolnienia lekarskie drukowała na domowym sprzęcie komputerowym. Wyglądały jak prawdziwe - z pieczęcią i podpisem lekarza. Częstymi nieobecnościami uczennicy zainteresowała się wreszcie jej wychowawczyni. Nauczycielka postanowiła zadzwonić do lekarza, który rzekomo wystawiał zwolnienia. Ten zaprzeczył, żeby podpisywał takie dokumenty i od razu powiadomił o wszystkim policję.

18-latka przez ostatni rok sfałszowała w ten sposób co najmniej dziesięć zwolnień. Prawdopodobnie prokurator przedstawi jej zarzut fałszerstwa i używania podrobionego dokumentu. Kara za to przestepstwo jest surowa - począwszy od grzywny, skończywszy na 5 latach więzienia.