Chłopiec bawił się razem z kolegą na placu zorganizowanym przez właściciela baru. Dzieci nikt nie pilnował. Pogotowie wezwała barmanka. Dawid trafił do szpitala dziecięcego w Chorzowie, jego koledze nic się nie stało. Według wstępnych opinii - urządzenie w ogóle nie było umocowane! "Wkopane na góra 10 centymetrów w piasek" - mówi Stanisław Surowiec z bytomskiej policji.
Po śmierci Marcelka inspektorzy nadzoru budowlanego, policja i strażnicy miejscy mieli sprawdzać place zabaw na Śląsku. Mieli, bo praktyce zamiast ruszyć w teren, wysłali pocztą do spółdzielni mieszkaniowych i zarządców placów zabaw listy przypominające o obowiązku kontroli! Nikt w Bytomiu nie wie też, ile w mieście jest placów zorganizowanych przez prywatne osoby - tak jak ten, na którym ranny został Dawid! "Dopiero poprosiliśmy straż miejską, żeby przygotowała nam taki spis" - przyznaje Elżbieta Kwiecińska, powiatowy inspektor nazdoru budowlanego w Bytomiu.
Posłowie z sejmowej komisji infrastruktury obiecali w rozmowie z dziennikiem.pl, że zrobią wszystko, by ustawa zaostrzająca przepisy dotyczące kontroli i budowy miejsc zabaw weszła w życie jeszcze w tym roku.
Kolejny wypadek na placu zabaw! 8-letni Dawid z Bytomia ma złamany obojczyk i krwiaka na głowie, bo przewróciła się na niego drewniana konstrukcja toru przeszkód. Bytomscy urzędnicy nie zrobili od poniedziałku nic, by pozamykać niebezpieczne miejsca, w których bawią się najmłodsi, chociaż taki nakaz wydał wojewoda! Wczoraj został pochowany 5-letni Marcelek, po tym jak przygniotła go zardzewiała zjeżdżalnia.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama