Wpadł, bo strażnikom granicznym nie spodobały się jego dokumenty. "Nie był podobny do osoby na zdjęciu w paszporcie, więc przystąpiliśmy do szczegółowej kontroli samochodu. W bagażniku leżał skulony mały chłopczyk. Był przytomny, ale wyglądał jakby był nafaszerowany narkotykami" - relacjonuje dziennikowi.pl Jacek Ogrodowicz z pomorskiej straży granicznej. Dziecko zabrało pogotowie. Okazało się, że dostało końską dawkę leków uspokajających.

Jego ojciec tłumaczył, ze chciał dotrzeć do Belgii, bo tam jest jego siostra. Nie wiadomo, jak długo chłopczyk był w bagażniku.

Rosjanin za narażenie życia dziecka może trafić za kratki na 5 lat. O losach dziecka zdecyduje sąd.