Rakietę odpalił pracownik skupu złomu, kiedy ciął na kawałki stalowe rurki. Rozgrzany kawałek metalu upadł na pocisk i podpalił paliwo, które wciąż w nim było! Mężczyzna tłumaczy się mętnie, że nie zauważył momentu odpalenia rakiety, bo odszedł kilka metrów i zajął się inną pracą. Poczuł tylko podmuch ciepłego powietrza. Zanim pocisk spadł na samochód, przeleciał około 4 kilometrów.

Policja wraz z saperami przeszukała cały skład złomu, ale na szczęście żadnych innych wybuchowych pamiątek nie znalazła.

"Katiusza", czyli tzw. organy Stalina, to wyrzutnia rakiet na samochodzie. Była postrachem Niemców podczas drugiej wojny światowej.