Czwórka kierowników jednej z gliwickich Biedronek w latach 2000-2004 notorycznie zmuszała swoich podwładnych do zostawania w pracy po godzinach. I to za darmo! Dziś prokuratura postawiła im zarzuty.

Odpowiedzą za uporczywe łamanie praw pracowniczych. Ale nie tylko. Dodatkowo prokuratorzy zarzucają im kłamstwo. W papiery wpisywali jedynie godziny, które wynikały z umowy o pracę. Żaden z nich nie był łaskaw zauważyć, że pracownicy harowali dużo dłużej, także w nocy! Teraz cała czwórka może posiedzieć pięć lat za kratkami.

Ale takich cwanych kierowników Biedronki, którzy wykorzystywali bez opamiętania swoich pracowników, jest więcej. Śledztwo obejmuje 20 tysięcy osób z 950 sklepów. Prokuratura ma 500 segregatorów akt, a ledwie liznęła czubek tej góry lodowej!

Przeciwko koncernowi Jeronimo Martins - właścicielowi Biedronki - toczy się również kilkadziesiąt procesów z oskarżenia prywatnego. Pozew zbiorowy, w imieniu stu pracowników, złożyło m.in. stowarzyszenie "Biedronka".





Reklama