Podsłuchy, satelitarne zdjęcia, dziesiątki oficerów wojskowego wywiadu, setki rozmów z agentami. Tak wyglądało namierzanie zabójcy Milewicza. Drobiazgowe śledztwo trwało od chwili tragedii. Milewicz i Bouamrane zginęli 7 maja 2004 r.
Wreszcie udało się. Oficerowie wojskowego wywiadu namierzyli Salaha Khabbasa. Mężczyzna za dnia sprzedawał w sklepie, a nocą organizował zamachy terrorystyczne. Aby go nie spłoszyć i nie wzbudzić podejrzeń, polscy żołnierze ustawili punkt kontrolny koło sklepu, w którym pracował zabójca Milewicza.
To skutecznie stępiło jego czujność. Przyzwyczajony do obecności polskich żołnierzy, Khabbas nie spodziewał się, że kilku wojskowych, którzy wejdą do sklepu, będzie chciało powalić go na ziemię. Akcja trwała kilka sekund! Zakutego w kajdanki mordercę komandosi zabrali do aresztu.
Złapanie zabójcy znanego telewizyjnego dziennikarza Waldemara Milewicza i jego współpracownika Mounira Bouamrane'a było dla stacjonujących w Iraku polskich żołnierzy sprawą honoru! Komandosi, którzy przygotowywali się do zatrzymania zbrodniarza, nie mogli się doczekać początku akcji. "Chcieli złapać sukinsyna, który zabił naszych chłopaków, to ich dodatkowo motywowało" - opowiada DZIENNIKOWI ich dowódca.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama