Tym razem na polu bitwy stanęło 1,5 tysięcy rycerzy, w tym kilkuset konnych. Artylerię miały obie strony, ale decydujący bój stoczyły w bezpośrednim starciu oddziały konnicy. Prawdziwa bitwa trwała siedem godzin, inscenizacja zajęła rycerzom jedynie dwie.

Po sygnale trąb i odśpiewaniu przez oddziały polskie ojczystej pieśni "Bogurodzica" pierwsze ruszyły chorągwie litewsko-ruskie (dowodzone przez Witolda), ustawione na prawym skrzydle armii królewskiej, w pobliżu Stębarka.

60-letni król Władysław Jagiełło, jego najbliższe otoczenie i mała straż przyboczna (sześć kopii), stanęli na wzgórzu, poza szeregami walczących. Stąd król dowodził bitwą, nie brał osobiście udziału w walce. Dla króla przygotowano też szybkie konie rozstawne, aby uszedł dzięki nim niebezpieczeństwu w razie przewagi nieprzyjaciela. Jego samego bowiem uznano za wartego dziesięciu tysięcy rycerzy.

Sam Ulryk von Jungingen prowadził szarżę rycerstwa zakonnego w głąb szyków polskich. Krzyżacy, pewni już zwycięstwa, zaczynają śpiewać bojową pieśń triumfu "Christ ist erstanden" ("Chrystus zmartwychwstał jest").

Król wówczas - na widok zachwiania się szyków polskich - skierował do walki nowe odwody, które wzmocniły walczące oddziały polskie. Sytuację więc uratowała przezorna taktyka Jagiełły, który w odpowiedniej chwili rzucił świeże siły na pole bitwy.

Znak do rozpoczęcia bitwy dał, wystrzałem z armaty, minister obrony Radosław Sikorski. Po inscenizacji w muzeum Bitwy Grunwaldzkiej podpisano list intencyjny w sprawie budowy światowego pomnika pokoju, który ma powstać w 2010 roku. W uroczystości, której pomysłodawcą i organizatorem jest fundacja "Historii i Sztuce", wziął udział Andrzej Lepper, który objął patronatem budowę pomnika.