Tragedia rozegrała się w piątek, w domu w odludnej części Lipnicy Wielkiej. Dopiero w niedzielę pozostałej przy życiu staruszce udało się sprowadzić pomoc. Zawołała przez okno idącego do kościoła mężczyznę. Ten sprowadził policję. Całą sobotę spędziła w domu ze zwłokami córki i zięcia.

Sparaliżowana staruszka słyszała w piątek odgłosy awantury i szamotaniny w suterenie. Potem wyszła stamtąd jej córka. Była cała zakrwawiona. Położyła się na łóżku i tak już została. Zmarła prowdopodobnie z upływu krwi. Na dole zostawiła umierającego męża.

Starsze małżeństwo kłóciło się od lat. Byli jednak skazani na mieszkanie w jednym domu. On zajmował suterenę, ona wraz z matką parter domu. Nie wiadomo co było powodem awantury, która doprowadziła do tragedii.