Zwierzęta znoszą upały jeszcze gorzej niż my. I kompletnie im odbija. Pewna pani machała swojemu psu smakowitą kanapką, a on zamiast na wędlinę rzucił się na właścicielkę. Z kolei mieszkaniec Łodzi wyszedł na spacer ze swoją tchórzofretką, a ona padła ofiarą żarłocznej wiewiórki. Stało się więc coś niesamowitego, bo gryzoń zaatakował drapieżnika. Takie niecodzienne zachowania zwierząt to ostatnio chleb powszedni.

Dlatego musimy teraz na siebie uważać. Z naszymi pupilami obchodźmy się jak z jajkiem. Jak się schowa pod stołem, nie ma co go na siłę wołać na pieszczoty czy jedzenie. Najlepiej ograniczyć kontakty z psem lub kotem do podawania mu wody, jedzenia i wyprowadzania na krótkie spacery. Dłuższe tylko wczesnym rankiem i późnym wieczorem.

A już dzikich zwierząt powinniśmy w taki ukrop unikać jak ognia. "Nie ma co zapędzać się do lasu czy na łąkę. Najlepiej w ogóle nie wychodzić z domu, gdy nie musimy" - radzi w dzienniku.pl Adrianna Urbańska, weterynarz z Warszawy. A gdy drogę zastąpi nam zła, żądna krwi wiewiórka, najlepiej spokojnie się wycofać, a potem uciekać gdzie pieprz rośnie!