Nie ma w tym przesady, bo w ostatnim półroczu już dwa razy ktoś próbował wnieść na pokład samolotu broń palną. Ujawnił to ppłk Wojciech Zacharjasz z nadwiślańskiego oddziału straży granicznej. Teraz na warszawskim Okęciu wciąż obowiązują specjalne środki bezpieczeństwa, wprowadzone po udaremnieniu prób ataków na samoloty z Londynu. Stołeczne lotnisko nadal patrolują antyterroryści z pistoletami maszynowymi w rękach i kominiarkami na głowach.
Alarm na Okęciu nie zostanie odwołany, zwłaszcza że zagrożenie jest coraz bliżej Polski. W sobotę niemiecka policja złapała Libańczyka, który kilka tygodni temu w dwóch pociągach, w Dortmundzie i Koblencji, podłożył bagaże z ładunkiem wybuchowym. Poszukiwany jest jego wspólnik. Twarze obu mężczyzn nagrały kamery przemysłowe.
Oba ładunki miały zostać zdetonowane równocześnie 31 lipca o godz. 14.30. Sprawcy odpalili ładunki, lecz nie eksplodowały, bo zamachowcy popełnili błąd. "Gdyby bomby wybuchły, doszłoby do krwawej jatki" - przewiduje Joerg Zierke, szef Federalnego Urzędu Kryminalnego.